Trzeci poniedziałek stycznia zazwyczaj jest nazywany Blue Monday. Dlaczego? Bo właśnie wtedy najczęściej rezygnujemy ze swoich postanowień noworocznych. A może w tym roku blue zamienić na happy? Oto kilka wskazówek.
Tony Schwartz w książce „Taka praca nie ma sensu” przytacza zatrważające statystyki: „25% ludzi łamie swoje noworoczne postanowienia w pierwszym tygodniu nowego roku, a 60% – w ciągu sześciu miesięcy. Przeciętny człowiek przyjmuje to samo noworoczne postanowienie dziesięć razy bez powodzenia”. Z klucza możemy więc założyć, że jest większa szansa, że nie dotrzymamy postanowienia niż odwrotnie. Chyba każdy z nas widział też memy o siłowniach pełnych osób marzących o pięknej sylwetce w styczniu. Te same siłownie po kilku miesiącach świecą pustkami. Jak więc wytrwać w założonym postanowieniu?
Nie widzimy efektów
… bo nasze postanowienia są zbyt ogólne. Weźmy na warsztat bardzo popularny cel: schudnę. Jeśli sformułuję je jako W nowym roku chcę schudnąć, mam dwie możliwości: albo odpuszczę, bo już nawet 100 g sprawi, że spełniłam swoje postanowienie. Albo będzie ono zbyt ogólne, a ja nie będę wiedziała, który stracony kilogram to moja linia mety. Postanowienia muszą być konkretne, najlepiej opisane jako smartny cel. Co to jest – w prosty sposób wyjaśnia Natalia Dołżycka z Lifegeek.pl.
Mój smartny cel brzmiałby więc tak: Do końca 2022 roku schudnę (i nie przytyję ponownie) 7 kg. Tak precyzyjne określenie pozwoli nam też zweryfikować, czy nasz cel jest realny. Gdybym postanowiła schudnąć 40 kg w ciągu roku, oznaczałoby, że musiałabym chudnąć co miesiąc 3 kg. Być może, dzięki temu odkryłabym, że takie tempo może być niemożliwe albo szkodliwe dla mojego zdrowia. Inny przykład: do końca roku chcę napisać książkę liczącą ok. 320 stron, czyli w miesiącu muszę pisać 26 stron, 6 stron na tydzień, czyli nieco ponad stronę na dzień roboczy. Jeśli więc w tygodniu piszę 12 stron, wyprzedzam swój harmonogram. To dopiero efekt! Jeśli jednak chciałabym przeznaczyć w tygodniu nie więcej niż kwadrans, mój cel mus być zweryfikowany.
Nie mamy planu
Cele czy postanowienia noworoczne warto potraktować jak projekty. Czyli zdefiniować dodać konkretny zakres działań, opis tego, jakie chcemy osiągnąć korzyści, harmonogram oraz to, co mogę zainwestować w realizację tego celu. Im większy cel, tym powinien być wsparty konkretniejszymi działaniami. Jeśli np. moim celem byłoby schudnąć 1 kg w tym roku, zapewne wystarczyłoby, żebym jadła słodycze maksymalnie 3 razy w tygodniu i fastfoody nie częściej niż 3 razy w miesiącu, a poza tym odżywiała się w miarę zdrowo. Jeśli chciałabym napisać tekst na 300 słów, wystarczy, że codziennie napiszę jeden wyraz i zapewne skończę pracę przed rokiem.
Załóżmy, że chcę jednak schudnąć wspomniane 40 kg. Czy samo to, że będę jeść mniej, przybliży mnie do wymarzonych kg na minusie? Niekoniecznie. Muszę dobrać większy zakres działań, aby zwiększyć szansę na osiągnięcie celu: np. w pierwszym miesiącu monitorować nawyki jedzeniowe i ruchowe, czyli kiedy moje działania sprzyjają tyciu. Plan zmian, pozyskanie wsparcia, również zaplanowanie postępów, czyli ile „powinnam” chudnąć w kolejnym czasie. Policzenie kosztów (np. czas przeznaczony na ćwiczenia czy zdrowe gotowanie, zakładany budżet np. na dietę pudełkową itd.).
Plan jest szczególnie ważny, gdy nasze postanowienie zależy od czynników zewnętrznych. Na przykład jeśli chcę się mniej stresować w tym roku, to samo powiedzenie sobie tego nie wystarczy. Będą takie sytuacje, że po prostu będą z natury wywoływać emocje. Zły dzień, kłótnia z bliskimi, ważne wystąpienie, napięcia społeczne, przytłaczające wiadomości itd. Tu bez planu ani rusz. Mamy wpływ np. na to, aby trenować pojemność emocjonalną, czyli obniżać próg, poza którym wchodzimy w strefę dyskomfortu i stresu. Możemy zadbać o regularną higienę psychiczną, np. czytanie wiadomości zamiast oglądania ich w tv. Możemy wydzielać w tygodniu czas przeznaczony tylko na relaks. Uczyć się słuchania empatycznego. Zapisać się na boks, aby wyrzucać z siebie złe emocje… W takich sytuacjach dobry plan to podstawa!
Za dużo frontów
Niektóre z naszych postanowień i celów mają niską szansę realizacji, bo jest ich za dużo na raz dla naszej silnej woli. Każda zmiana wymaga zaangażowania woli. Jednak jest to zasób ograniczony. Żołnierz nie jest w stanie wygrać wszystkich bitew na wszystkich frontach w jednym czasie. Tak i my potrzebujemy skoncentrować się na strategicznych obszarach. Jeśli planujemy w tym samym czasie: schudnąć, lepiej ogarniać porządek w domu, szydełkować, napisać książkę, zmienić pracę, być lepszą mamą i żoną oraz rozwijać swoją sferę duchową, rozpoczynamy bitwy na wszystkich frontach. Raczej prędzej niż później dopadnie nas Blue Monday, bo nasza silna wola nie jest możliwa do rozciągania w nieskończoność. Ktoś może zapytać o to, ile celów/postanowień powinno być? Jeśli znamy swoje możliwości, to zapewne znamy też odpowiedź. Jeśli jej nie znamy, to zacznijmy od 1 do 3 celów i stopniowo zwiększajmy ich liczbę do realizacji.
Na coś pomaga, czemuś szkodzi
Czasami nasze postanowienia nie są realizowane albo wiążą się z przerastającym kosztem realizacji, czego konsekwencją jest powrót do starego. Jeśli to „stare” nas kusi, to może warto zastanowić się dlaczego. Porozumienie bez przemocy (ang. nvc) mówi o tym, że każde nasze działanie jest sposobem na zaspokojenie jakiejś potrzeby. Czyli nasze „stare” działania i nawyki coś nam dawały. Owo coś, być może, w trakcie realizacji naszych postanowień jest coraz bardziej pomijane, aż dają o sobie znać.
Jak to może działać w praktyce? Jeśli chcę schudnąć, co wiąże się z niejedzeniem słodyczy, a jednak mnie do nich ciągnie, to warto, abym sprawdziła, co to dla mnie oznacza. Być może słodycze wiążą się z potrzebą relaksu, odpoczynku, łatwości, być może to taki mój sposób na bliskość. A może jem słodycze, z rodziną oglądając film, i kiedy tego nie robię, czuję, że mam mniejszą więź z nimi, jestem wyobcowana? Warto wtedy zastanowić się, co mogę zrobić, żeby nie tracić tego, co daje mi stary nawyk/postępowanie i jednocześnie móc realizować swoje cele.
Do pracy z postanowieniami potrzebna jest duża szczerość z samym sobą i przyjęcie założenia, że wszystko, co robię, robię, aby zaspokoić jakąś potrzebę. Oraz wiara w to, że da się znaleźć sposób, aby osiągnąć sytuację wygrany – wygrany.
Bardziej spirala niż linia
Warto pamiętać, że zmiana ma różne oblicza. Trafnie ujmuje to Angelika Chimkowska w książce Psychologia zmiany w życiu i biznesie: „(…) zmianę można zobrazować jako proces cykliczny i spiralny. Poszczególne etapy zmiany często trzeba przechodzić kilkakrotnie, za każdym razem lepiej rozumiejąc swoje problemy”. Chociaż „stare” może do nas wracać w ciągu najbliższego roku, to jednak warto pamiętać, że będziemy się z nim mierzyć z zupełnie innych miejsc, bogatsi o zdobyte doświadczenia.
(Nie) musi być idealnie
Być może mamy konkretne postanowienie, być może też całkiem realny plan, ale… omijamy trening bądź plany nie przechodzą w czyny. Gdzie szukać przyczyny w takiej sytuacji? Możemy tutaj znaleźć wspólny mianownik – dążenie do ideału. Jeśli rozpoczęcie realizacji postanowienia uzależniamy od np. kupienia nowych butów, to znaczy, że za sterami naszego życia rozgościł się perfekcjonizm. To on często mówi, że schudniemy, jeśli kupimy nowy sprzęt, zrelaksujemy się przy nowej grze, i tylko jeśli kupimy nowy komputer, to staniemy się najlepszymi pisarzami tego roku!
Perfekcjonizm może się też odezwać, gdy np. założyliśmy, że będziemy codziennie ćwiczyć i omijamy trening, bądź jemy niezdrowy posiłek, mimo że obiecaliśmy sobie nigdy więcej popcornu. Ta niezaznaczona kropka w aplikacji. Ten wpis, którego nie było w terminie. Ta ekstra bluzeczka z niezaplanowanych zakupów, których już miało nie być… Wyrzuty sumienia powodują, że poddajemy się. W myśl, że postanowienie polega na tym, że wszystko albo nic.
Tymczasem warto zaopatrzyć się w pewne wspierające myśli, odganiające lepkie macki perfekcjonizmu, na przykład:
– Decyduję, że jestem wystarczająco gotowy (i nie muszę mieć nowego komputera, żeby napisać książkę)
– Nie musi być idealnie, żeby było dobrze (jedno kino z popcornem nie przeważy 30 zdrowych posiłków do tej pory)
– Ufam sobie, że dzisiaj potrzebuję odpoczynku, żeby jutro potrenować z radością (bo ufam mojemu organizmowi, że dzisiaj potrzebuję odsapnąć)
– Dzisiaj wybieram lody i to jest ok, a jutro wybiorę sałatkę i to też będzie ok (ufam, że cel jest w moim zasięgu).
Nie musi być idealnie. I jeśli coś mi nie wyjdzie w styczniu, mam jeszcze 11 miesięcy na to, żeby mi wyszło!
Życzę powodzenia w trzymaniu się swoich postanowień noworocznych i celów! A może masz swój sposób na dotrzymywanie postanowień noworocznych?
Warto zajrzeć do:
Stacji Zmiana – podcaście o tym, że coś się kończy, coś zaczyna, a na pewno się zmienia.
T. Schwartz, Taka praca nie ma sensu, Warszawa 2020, ebook.
A. Chimkowska, Psychologia zmiany w życiu i biznesie, Warszawa 2016, s. 25.